Są takie szlaki w Tatrach, które często omijamy i odkładamy na nigdy nie określone „później”. Bo nie prowadzą na szczyt, bo w okolicy są dużo ciekawsze miejsca albo po prostu, teoretycznie szkoda na nie czasu. Do listy takich miejsc zawsze zaliczałem Wrota Chałubińskiego (2022 m npm) i Mięguszowiecka Przełęcz pod Chłopkiem (2307 m npm). Wrota, bo przecież lepiej pójść na Szpiglasowy Wierch (2172 m npm). A Przełęcz pod Chłopkiem? Po co tam wędrować skoro z nad Czarnego Stawu prowadzi również szlak na najwyższy punkt w Polsce czyli Rysy. Niemniej jednak przychodzi moment, gdy w Tatrach przeszło się już dużo i pozostaje tylko domknąć listę tatrzańskich szlaków właśnie o tego typu miejsca. Z tego powodu, któregoś pięknego jesiennego poniedziałku znalazłem się wraz z kolegą Szymonem w Palenicy Białczańskiej, celem zdobycia Mięguszowieckiej Przełęczy pod Chłopkiem.
Zgodnie z prognozami zapowiada się piękny dzień w Tatrach, toteż z samego rana meldujemy się z Szymonem na parkingu w Palenicy. Dzień wcześniej, nieco większą ekipą zrobiliśmy Czerwoną Ławkę na Słowacji (Priečne Sedlo, 2462 m npm), uznawaną przez niektórych za najtrudniejszy słowacki szlak tatrzański. W naszej ocenie jednak, Czerwona Ławka i trudności związane z jej przejściem są nieco przereklamowane a sama trasa jest po prostu bardzo długa jeżeli startuje się ze Starego Smokowca (Starý Smokovec). Podobne opinie słyszałem na temat właśnie Mięguszowieckiej Przełęczy pod Chłopkiem. Mówi się, że jest to trzeci najtrudniejszy szlak w polskiej części Tatr (po Orlej Perci i Zawracie z Doliny Gąsienicowej). Tym bardziej ciekaw byłem tego przejścia i samej trasy. Przyszła zatem pora żeby zweryfikować tę klasyfikacje i wystawić własną ocenę.
Zanim zmierzymy się z Mięguszowiecką Przełęczą, czeka nas jedno z ulubionych podejść wśród miłośników tatrzańskich wycieczek. Mowa oczywiście o asfaltowej drodze z parkingu na Palenicy Białczańskiej (ok 980 m npm) do Morskiego Oka (1395 m npm), a słowo ulubiona z poprzedniego zdania ma wydźwięk bardzo ironiczny. Ten dziewięciokilometrowy odcinek pokonujemy żwawym krokiem, jednocześnie dziwiąc się dużą ilością turystów jak na sam początek tygodnia. Mamy tylko nadzieję, że większość z nich wybierze Rysy (2499 m npm), Szpiglasowy Wierch (2172 m npm), przejście do Doliny Pięciu Stawów przez Świstówkę lub po prostu spacer dookoła Morskiego Oka. Każdy przecież marzy o tym, żeby mieć szlak, szczyt czy też przełęcz (jak w naszym przypadku) dla samego siebie. O tym ile osób miniemy na szlaku przyjdzie nam się przekonać chwilę później. Tymczasem po nieco ponad godzinie docieramy do Morskiego Oka.
Nieważne ile razy wcześniej byłem w tym miejscu. Nieistotne ile osób jest dookoła mnie. Nie ma znaczenia czy jest zima, lato czy też kolorowa jesień jak właśnie dzisiaj. Widok sprzed schroniska nad Morskim Okiem zawsze zachwyca. To jedno z tych miejsc, gdzie z kubkiem gorącej kawy potrafię siedzieć godzinami i jak zahipnotyzowany patrzeć przed siebie. Mój wzrok przykuwa zawsze masyw Mięguszowieckich szczytów. Ta ogromna grań w skład której wchodzi Czarny Mięguszowiecki Szczyt (2410 m npm), Pośredni Mięguszowiecki Szczyt (2393 m npm) oraz Mięguszowiecki Szczyt (2438 m npm) majestatycznie góruje nad Morskim Okiem. Całość tworzy obraz dla którego warto przejść te kilka kilometrów asfaltowej drogi. Ale Mięguszowieckie szczyty to nie jedyne szczyty na których warto zawiesić wzrok. Bo przecież znad Morskiego Oka pięknie widać między innymi Żabią Grań, Rysy, Szpiglasowy Wierch i oczywiście wszystkim znanego Mnicha (2070 m npm). Reasumując, koło tego miejsca nie da się przejść obojętnie, więc i my postanawiamy zatrzymać się na chwilę i w pięknych okolicznościach zjeść drugie śniadanie.
Początkowo nasza trasa wiedzie dokładnie tak samo jak szlak na Rysy. Musimy obejść do połowy Morskie Oko a potem podejść nad Czarny Staw pod Rysami (1583 m npm). Po kilkudziesięciu minutach docieramy do Czarnego Stawu pod Rysami, gdzie opuszczamy czerwony szlak prowadzący dalej na Rysy. Teraz podążać będziemy za szlakiem zielonymi. Zgodnie ze szlakowskazem, za około dwie i pół godziny powinniśmy osiągnąć Mięguszowiecką Przełęcz pod Chłopkiem. Pomimo tego, że naszym celem nie jest żaden szczyt, to i tak do pokonania mamy całkiem duże przewyższenie. Mięguszowiecka Przełęcz pod Chłopkiem wznosi się na wysokość 2307 m npm i oddziela od siebie Czarny oraz Pośredni Mięguszowiecki Szczyt. Warto zaznaczyć, że jest to najwyżej położona w Polsce przełęcz na którą prowadzi szlak turystyczny. Zielone znakowanie niestety kończy się na przełęczy i na chwilę obecną, nie ma możliwości turystycznego przejścia na stronę słowacką do doliny Hińczowej (Hincova Dolina).
Nazwa Mięguszowieckiej Przełęczy pod Chłopkiem wzięła się od pewnego Chłopka. Chłopek to nic innego jak formacja skalna, która z daleka (na przykład z nad Morskiego Oka) przypomina człowieka. Ta niewielka, piętnasto- metrowa turniczka wznosi się nieco powyżej Mięguszowieckiej Przełęczy na grani głównej Tatr Wysokich. Co ciekawe pierwszego wejścia turystycznego na Chłopka dokonano już w 1905 roku. Obecnie jednak, na turniczkę nie prowadzi żaden szlak, a zielony, którym będziemy podążać, kończy się właśnie na przełęczy kilka metrów pod Chłopkiem.
Pora na nas. Opuszczamy Czarny Staw pod Rysami i za znakami zielonymi kierujemy się na południowy zachód. Początkowo trasa przecina kosówkę ale już od pierwszych metrów wymaga podnoszenia nóg bardzo wysoko, co mnie cieszy- szybciej osiągniemy wymaganą wysokość. To co jednak dużo bardziej mnie cieszy, to pierwsze piękne panoramy jakie zaczynają się odsłaniać. Co chwilę odwracam się o sto osiemdziesiąt stopni, żeby podziwiać Morskie Oko, które zostaje już coraz niżej. Z mojej prawej z kolei, nieśmiało wyłania się Czarny Staw, przy którym jeszcze przed chwilą byliśmy. Od razu staje mi w głowie widok znad Buli pod Rysami, gdzie podziwiać możemy oba stawy jednocześnie. Zastawiam się, która perspektywa bardziej mi się podoba- ta z drogi na Rysy, czy ta którą podziwiam dzisiaj. Pytanie na które nie ma odpowiedzi, bo oba widoki zachwycają tak samo. Odwracając głowę na zachód dostrzegam Ceprostradę (szlak z Morskiego Oka na Szpiglasową Przełęcz) i liczne rzesze małych ludzików, którzy wybrali tę trasę. Utwierdzamy się dzięki temu z Szymonem w przekonaniu, że Mięguszowiecka Przełęcz pod Chłopkiem była dobrym wyborem, bo unikniemy przynajmniej tłumów na szlaku. Pełni zachwytu nad tym co widzimy, podchodzimy do Bandziocha, czyli Mięguszowieckiego Kotła. Jest to kocioł lodowcowy położony na wysokości około 1700 – 2040 m npm będący najwyższym z trzech pięter kotłów w otoczeniu Morskiego Oka i Czarnego Stawu pod Rysami. Wcina się pomiędzy grzędy Mięguszowieckiego Szczytu Wielkiego i Mięguszowieckiego Szczytu Czarnego, zaś ponad jego środkową częścią góruje Mięguszowiecki Szczyt Pośredni. Ciekawostką jest, że właśnie w tym miejscu, dokładnie w linii spadku Mięguszowieckiej Przełęczy pod Chłopkiem, znajduje się płat „wiecznego” śniegu o cechach lodowczyka, tak zwany Lodowczyk Mięguszowiecki lub Mięguszowiecki Śnieżnik. Położony jest on na wysokości około 1973 – 2035 m npm i jest to największy lodowczyk Tatr Polskich. Lodowczyk Mięguszowiecki utworzył się poniżej klimatycznej linii wiecznego śniegu o około 200 metrów. Istnieje on jednak dzięki licznym lawinom i zsypom śnieżnym spod Przełęczy pod Chłopkiem. Ten materiał stanowi aż 80% zakumulowanego tutaj śniegu a zaledwie 20% pochodzi z opadów atmosferycznych. Czas całkowitej wymiany masy śnieżnej oceniany jest na 100 do 150 lat.
Nie jest nam jednak dane przyjrzeć się z bliska lodowczykowi, ponieważ nasza trasa odbiega na wschód i skalnymi stopniami wspina się na Kazalnicę (2159 m npm). Podejście pod Kazalnicę to miejsce, które w polskich Tatrach jest bardzo często uwieczniane na fotografiach. Mowa oczywiście o wąskiej półce skalnej i klamrze, która ułatwia przejście tego fragmentu. Co więcej, kilka dni przed nasza wyprawą zamontowano tu również łańcuch, który dodatkowo ma polepszyć komfort psychiczny tych nieco bardziej wystraszonych turystów. Również i my zatrzymujemy się na krótką sesję fotograficzną, by dorzucić do kolekcji zdjęcie ze słynną klamrą.
Stojąc na Kazalnicy Mięguszowieckiej nasz cel wydaje się już być na wyciągnięcie ręki. Pozostał nam już tylko trawers tuż pod ścianą czarnego Mięguszowieckiego Szczytu. Ostatni odcinek zajmuje nam około dwudziestu minut po czym lekko zmęczeni, dochodzimy do Mięguszowieckiej Przełęczy pod Chłopkiem.
Pierwsze co rzuca nam się w oczy to widok na druga stronę grani czyli na Hińczową Dolinę, której zwieńczenie stanowi Koprowy Wierch (Kôprovský štít, 2363 m npm). Od razu przypominamy sobie naszą wycieczkę sprzed trzech miesięcy właśnie na ten słowacki szczyt. Podążając wzrokiem wzdłuż grani od Koprowego Wierchu w kierunku południowym, podziwiamy majestatyczną Grań Baszt (Hrebeň bašt) z dominującym szczytem Szatan (Satan 2422m npmp). Poniżej nas, swoje oblicze pokazuje Wielki Hińczowy Staw (Velké Hincovo pleso)- największy i najgłębszy staw po słowackiej stronie Tatr. Patrząc z kolei na drugą stronę przełęczy, czyli tą z której przyszliśmy, podziwiamy kawałek Ceprostrady wiodącej na Szpiglasową Przełęcz. Dalej w prawo ponad Miedzianymi oraz Opalonym Wierchem, patrzymy na fragment Orlej Perci a jeszcze dalej na wschód dostrzegamy Tatry Bielskie z ich najbardziej charakterystyczną wizytówką czyli Muraniem (Muráň 1890 m npm), Hawraniem (Havran 2152 m npm) oraz Płaczliwą Skałą (Plačlivá skala 2142 m npm). Wspólnie z Szymonem stwierdzamy, że jak na przełęcz, widoki z tego miejsca powalają.
Jednym z nielicznych, o ile nie jedynym minusem szlaku na Mięguszowiecką Przełęcz pod Chłopkiem jest fakt, iż jest to droga jednokierunkowa. Powrót zatem wygląda dokładnie tak samo, jak podejście. W trakcie zejścia spotkała nas jednak nie lada zagadka- pewien pan z czekanem, w dodatku całkiem nowym, bez zarysowania i śladów użytkowania. Przypomnę, że jest piękny, ciepły jesienny dzień i poza wiecznym śniegiem w lodowczyku w Bandziochu, w naszej okolicy nie ma nigdzie mowy o śniegu czy tym bardziej lodzie. Tajemnica czekana w ręce jegomościa pozostała nierozwiązana ale próba jej odgadnięcia umila nam zejście do Morskiego Oka. W schronisku w godzinach popołudniowych jest już bardzo tłoczno ale udaje nam się znaleźć wolną ławkę by uczcić piwem zdobytą przełęcz.
Czy szlak na Mięguszowiecką Przełęcz pod Chłopkiem zasługuje na miano jednego z trudniejszych szlaków w Polsce? Trudno mi to ocenić. Faktycznie, kilka miejsc charakteryzuje się nieco większą ekspozycją i tu towarzyszyć mogą nam dodatkowe emocje. Co więcej, jeżeli skała jest mokra, to droga faktycznie może przysporzyć nieco trudności i stać się wręcz niebezpieczna. Myślę jednak, że każdy ma swoją własną skalę trudności i jest to ocena bardzo subiektywna. Niemniej jednak, dla widoków i ciekawego technicznie przejścia, warto dołożyć do swojej kolekcji Mięguszowiecką Przełęcz pod Chłopkiem.
Default Gallery Type Template
This is the default gallery type template, located in:
/home/bombillatexm/ftp/wp-content/plugins/nextgen-gallery/products/photocrati_nextgen/modules/nextgen_gallery_display/templates/index.php.
If you're seeing this, it's because the gallery type you selected has not provided a template of it's own.
Trafiłem tutaj przez Instagrama i bardzo się cieszę. Świetnie napisany tekst. Jest sporo wiadomości, a przy tym cała forma pozostaje lekka i przyjemna. Od pewnego czasu chodzi mi po głowie właśnie ten szlak i po tym co tutaj przeczytałem jestem pewien, że następny mój wypad w Tatry będzie zawierał Przełęcz po Chłopkiem.. Piękne widoki, spokój i poczucie górskiej “wyprawy”.