Pakowanie, bagaż i plecak.
W trakcie przejścia Głównego Szlaku Beskidzkiego, kilkukrotnie usłyszałem lub przeczytałem, że mój plecak i jego zawartość jest za duża. Początkowo odpierałem te zarzuty, uparcie twierdząc, że każdy sam decyduje o tym czego potrzebuje, i że moje 16 kg na plecach to w cale nie jest dużo. Sięgając myślami wstecz do naszych wypraw w Gorgany czy Fogarasze, bardzo dobrze pamiętam plecak, który ważył grubo ponad 20 kg. Oczywiście, że plecy i ramiona bolały ale z czasem przyzwyczajały się do ciężaru a planowaną trasę udało się przejść w całości. Wobec tego, 16 kg które teraz mam dzierżyć na plecach, nie powinno stanowić większego problemu. Tak przynajmniej myślałem z perspektywy wygodnej kanapy i planowania całości jeszcze będąc w Warszawie.
W rzeczywistości już drugiego dnia marszu wiedziałem, że zabrałem za dużo. Z każdym kolejnym dniem potrafiłem wskazać przedmioty, które przy kolejnym pakowaniu nie wylądowałyby w moim zestawie. Oczywiście, że po kilku dniach zaprzyjaźniłem się z plecakiem a ramiona przywykły do jego ciężaru. Jednak pierwsze dwa- trzy dni były bardzo trudne, a o przyjaźni nie było w ogóle mowy.
No ale do konkretów, bo ma być poradnik. Zanim wypunktuje co ze sobą zabrałem a czego nie powinienem, zaznaczę tylko, że przejście miało miejsce na przełomie sierpnia i września oraz, że od samego początku planowałem spanie w schroniskach i kwaterach.
Oto pełna lista tego co wylądowało na moich plecach:
- Plecak 50 + 10 l (z pokrowcem na deszcz)
- Kije trekkingowe
- Czapka
- Rękawiczki
- Koszulka na szlak x 3
- Koszulka na „wieczór” po prysznicu
- Długie spodnie z odpinanymi nogawkami
- Krótkie spodnie
- Krótkie getry
- Długie getry
- Kurtka przeciwdeszczowa
- Lekka kurtka puchowa
- Bielizna x 4
- Skarpetki x 5 (3 pary trekkingowe i 2 normalne)
- Bluza
- Chusta x 4
- Czapeczka
- Ręcznik szybkoschnący
- Apteczka (leki przeciwbólowe, na problemy żołądkowe, ból gardła, przeziębienie, zestaw plastrów, folia NRC, coś do przekuwania pęcherzy ? )
- Kosmetyczka (mokre chusteczki, chusteczki higieniczne, żel pod prysznic, pasta do zębów, spray na słońce, papier toaletowy, szare mydło, pasta do włosów :p, krem do stóp (pomaga na odciski) )
- Buty trekkingowe ponad kostkę
- Niskie buty sportowe
- Sandały
- Lekki i cienki śpiwór
- Mata samopompująca
- Prześcieradło turystyczne i dmuchana poduszka.
- Powerbank x 2
- Panel słoneczny
- Zegarek
- Telefon
- Selfie stick
- Ładowarka x 2 plus ładowarka do zegarka
- Czołówka plus baterie
- Okulary przeciwsłoneczne
- Przewodnik
- Mapa Beskidu Niskiego
- Notatnik + długopis
- Bidon na wodę
- Bukłak na wodę
- Plastikowe sztućce plus scyzoryk
- Kubek
- Herbata, kawa, cukier (po kilka torebek, saszetek)
- Batony i kanapki na około 2- 3 dni
Lista dosyć długo i aż cud, że wszystko zmieściło się do plecaka 60 litrowego. A propos plecaka, to gdybym miał wskazać dwie najważniejsze rzeczy, które najbardziej decydowały o moim komforcie na GSB to właśnie jest to plecak i buty. W obu przypadkach postawiłem na produkty marki Forclaz, dostępne w Decathlonie. Nie będę rozpisywał się o zaletach czy też wadach tego sprzętu, bo zawsze powtarzam, że każdy sam musi dobrać idealne dla siebie warianty. Z pewnością mogę jednak zarekomendować zarówno buty jak i plecak i zaznaczyć że w moim przypadku, bardzo dobrze się sprawdziły. Z perspektywy czasu tych dwóch pozycji na pewno bym nie zmienił.
Plecak:
https://www.decathlon.pl/plecak-trek-900-5010-mski-id_8553967.html
Buty:
https://www.decathlon.pl/buty-trek-100-skora-mskie-id_8501910.html
O tym, czy warto zabrać ze sobą kije trekkingowe, nie muszę chyba nikogo przekonywać. Przejdę zatem od razu do odzieży. W tej kategorii zaszalałem zdecydowanie najbardziej. Ilość ubrań, która wylądowała w plecaku spokojnie mogła by ubrać przez całe GSB dwie osoby, a biorąc pod uwagę moje gabaryty, mocno zdecydowała o wadze bagażu. Rzeczy zbędne, bez których mógłbym obejść się na szlaku, to dodatkowa koszulka trekkingowa (moim zdaniem w dwóch można przejść całą trasę), jedna para skarpetek mniej, długie getry i dwie chusty mniej. Jest kilka elementów garderoby, których ani razu nie założyłem (kurtka puchowa, rękawiczki, czapka) ale ze względu na zmienność pogody i nagłe spadki temperatury lepiej mieć je ze sobą. Odnośnie koszulki, warto zainwestować w taką, która ekspresowo wyschnie i długo zachowa świeży zapach. Ja osobiście postawiłem na markę Brubeck i kolekcję DRY, która spisała się rewelacyjnie. Śmiało mogę ją polecić nie tylko na szlaki długodystansowe.
Koszulka:
https://www.brubeck.pl/sklep/product/kolekcje-dry/koszulka-meska-dry-z-krotkim-rekawem/1198
Zawartość apteczki oraz kosmetyczki to bardzo indywidualna sprawa. Polecam natomiast koniecznie zaopatrzyć się w szare mydło do prania ubrań oraz dużą ilość specjalnych plastrów na pęcherze i odciski (na szczęście na trasie jest dużo miasteczek z aptekami, więc można na bieżąco uzupełniać zapas).
Czy warto mieć ze sobą buty na zmianę? Przed wyruszeniem na szlak, planowałem że co 2-3 dni będę zmieniał obuwie na lekkie i bardziej sportowe. Finalnie całą trasę przeszedłem w jednych trekach, a niskie buty założyłem ostatniego dnia, gdy autobusem wracałem do Żywca. Niemniej jednak uważam, że warto by alternatywne obuwie znalazło się w plecaku w razie awarii tego podstawowego. Z pewnością musi się w nim znaleźć również coś, co każdego popołudnia i wieczora pozwoli stopie odpocząć. U mnie były to ultra lekkie sandały, a moment gdy zakładałem je na stopy był zawsze jednym z przyjemniejszych w ciągu dnia.
Sandały:
https://www.decathlon.pl/sanday-trek500-id_8506214.html
Śpiwór oraz mata samopompująca to kolejne rzeczy, których ani razu nie użyłem w trakcie całego GSB. Nie mógłbym jednak wyeliminować ich z plecaka, ponieważ nie robiłem wcześniej rezerwacji w schroniskach i prawdopodobieństwo gleby było całkiem wysokie. Ostatecznie trasa tak się ułożyła, że noclegi w schroniskach wypadały mi w dni powszednie, gdy ruch turystyczny jest znacznie mniejszy. Nie miałem również problemu ze spaniem pod słynnymi kocami pttkowskimi, więc śpiwór przez wszystkie 20 dni spokojnie spoczywał na dnie plecaka. Dużą fanaberią z mojej strony było natomiast zabranie prześcieradła oraz dmuchanej poduszki. Zbędny luksus, który co prawda zajmował bardzo mało miejsca, ale jednak swoje kilka gram dorzucał do całości.
Kolejnym objawem luksusu i niepotrzebnym bagażem była część elektroniki, którą ze sobą zabrałem. W wariancie wybranym przeze mnie, czyli spanie pod dachem, bateria słoneczna i dwa powerbanki to z pewnością za dużo. Jeden ale bardzo pojemny powerbank w zupełności wystarczył do awaryjnego podładowania telefonu, czy też zegarka. Nie miałem ze sobą aparatu fotograficznego ani innych elektronicznych gadżetów, toteż moje zapotrzebowanie na energię było znacznie mniejsze. Poza tym trasa GSB przebiega w znacznej mierze przez lasy, a dodając do tego częste zachmurzenie, może okazać się że panel słoneczny do niczego się nie przyda.
Długo zastanawiałem się czy zabrać ze sobą jakąś małą książkę do czytania na samotne wieczory. Ostatecznie porzuciłem ten pomysł i ograniczyłem się do niewielkiego przewodnika z mapami po GSB plus pełną mapę Beskidu Niskiego (który znam najsłabiej ze wszystkich przebytych pasm). Uzupełnieniem był notatnik i długopis, dzięki któremu mogłem na bieżąco spisywać swoje uwagi i spostrzeżenia. Relacjonowanie i przelewanie wszystkiego na papier wypełniało mi przy okazji czas wieczorem, więc książka i tak okazała by się zbędnym ciężarem.
Na koniec kwestia jedzenia i pakowania zapasów. Od samego początku zakładałem, ze stołować będę się w schroniskowych jadalniach i lokalach. Oczywiście zawsze w plecaku znalazło się miejsce na kilka batonów oraz bułek, tak aby w ciągu dnia, na szlaku mieć czym się pożywić. Ilość zapasów wzrastała, gdy wiedziałem że kolejna możliwość zakupów będzie dopiero za kilka dni. Podobnie ze śniadaniami. Przez większość dni ruszałem na szlak bardzo wcześnie, jeszcze zanim otwierały się schroniskowe bufety. Z pomocą przychodziły wtedy owsianki i kuchnie turystyczne, dostępne prawie w każdym miejscu gdzie spałem. Warto również z rozsądkiem podejść do tematu wody. Przez połowę trasy wystarczało mi około 1,5 litra płynów na dzień, jednak gdy w Beskidzie Niskim nastały upały, moje potrzeby wzrosły dwukrotnie. W takiej sytuacji każdy sklep, czy też naturalne źródło z wodą było na wagę złota a tych w tamtej okolicy nie jest zbyt wiele.
Myślę, że gdybym pakował się drugi raz na GSB, to pewnie mój plecak ważyłby około 4 kilogramów mniej. Ale do znudzenia będę powtarzał, że jest to bardzo indywidualna sprawa i każdy sam najlepiej wie, co jest mu niezbędne do przeżycia na górskim szlaku ? Można zrobić GSB na lekko z mniejszym bagażem, a można zapakować namiot i kuchenkę turystyczną i dodać sobie przez to więcej na plecy. Ciężar mojego plecaka był ciut zawyżony, ale na szczęście nie uprzykrzył mi przez to wędrówki. Dzięki temu uśmiech nie znikał z mojej twarzy ani przez jeden dzień. I o to chodzi w GSB. Duże podziękowania chciałbym skierować firmie Decathlon, która w 80% wyposażyła mnie w sprzęt i ubrania ułatwiające przejście Głównego Szlaku Beskidzkiego oraz firmie Brubeck za uzupełnienie garderoby ? Wasze produkty mogę z czystym sumieniem polecać innym, co też oficjalnie czynię !